Prezydent Grudziądza ma atomowy schron

Prezydentowi Grudziądza atak nuklearny niestraszny. W każdej chwili może się schować w schronie atomowym ukrytym 2,5 metra pod ziemią.

Schron to relikt zimnej wojny. Powstał w 1963 r., kiedy PRL był jednym z filarów Układu Warszawskiego, krajem rządził Władysław Gomułka, a wrogiem Polski były Stany Zjednoczone i NATO. Obiekt miał chronić przed atakiem broni masowego rażenia: atomowej, biologicznej i chemicznej. Dziś może być użyty także jako stanowisko kierowania w razie zamachu terrorystycznego lub skażenia. Mieści się w jednym z budynków podległych ratuszowi. Gdzie? Urzędnicy nie chcą tego ujawniać. Wiadomo, że jest ukryty 2,5 metra pod ziemią, strzegą go kraty i pancerne drzwi wyposażone w specjalne uszczelki i może przetrwać trzy doby po ataku nuklearnym. - W środku jest agregat prądotwórczy, urządzenie filtrowentylacyjne dostarczające powietrze, niezależna centrala telefoniczna i zapasowe zbiorniki na wodę pitną, na wypadek, gdyby przestały działać wodociągi - mówi Roman Komorek z wydziału zarządzania kryzysowego grudziądzkiego magistratu. Prezydenckie podziemia mają 180 m kw. i 18 pomieszczeń, mogą tu pracować władze miasta i sztab kryzysowy. Obiekt pomieści 180 osób. Jest salka operacyjno-konferencyjna, pokój łącznościowy, pomieszczenie z agregatem, a nawet prysznic. Prezydent ma też niewielki gabinecik do odpoczynku z wersalką. Ale warunki są spartańskie. Kuchni brak. Wszystko z archaicznym wyposażeniem, pamiętającym czasy Peerelu.

Kilka dni temu w schronie pojawił się sam prezydent Robert Malinowski. Zwiedził pomieszczenia, popatrzył, pokiwał głową. - To żadne luksusy - mówi Komorek. - Nikt nie chciałby przebywać w takim miejscu. Klaustrofobiczne pomieszczenia, chłód, brak dziennego światła i hałas z agregatu.

Prezydencki schron na co dzień nie jest używany. Raz na dwa-trzy miesiące pojawia się w nim konserwator z wydziału zarządzania kryzysowego, który bada sprawność urządzeń. Niekiedy w podziemiach odbywają się narady ośrodka analizy danych i alarmowania.

Poza schronem władz miasta w Grudziądzu jest 29 obiektów ochronnych, w tym 11 w największych zakładach pracy. Każdy z nich może pomieścić od 20 do 300 osób, wszystkie razem - ok. 2,5 tys. osób. Do ukrycia grudziądzan przygotowane są także niektóre piwnice w budynkach mieszkalnych na osiedlach.

Schrony w mieście znajdują się przy ulicach: Chełmińskiej, Waryńskiego, Pocztowej, Moniuszki, Dworcowej, Piłsudskiego, Sienkiewicza, Czarneckiego, Parkowej, al. 23 Stycznia, Królewskiej, Piłsudskiego, Pruszyńskiego i Sportowców.

jacek.holub@torun.agora.pl

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.